poniedziałek, 5 marca 2012

Dzień 3



     To się dzieje! Sny o jedzeniu się pojawiły już teraz. Robiłam różne rzeczy we śnie ale jedną stalą było to, że nosiłam se sobą woreczek z wafelkami. Potem byłam w sklepie spożywczym i stałam w bardzo długiej kolejce oglądając po drodze półki z produktami. I nagle ten wyrzut sumienia: głodówka zaprzepaszczona!
Widzę, że większość głodujących tak ma. Lubię mieć ciekawe sny. 

Waga nie spada tak szybko jak większości osób na głodówce. Dzisiaj rano 67,3, więc strata z wczoraj to pół kilo, jak na trzeci dzień to mało. Ale to kwestia tego, że sól odstawiłam już tydzień przed głodówką i wtedy zrzuciło się około dwóch worków wody.Ale to właściwie nie takie istotne.

Chcę, żeby odetkało mi się ucho. Bolą mnie też dzisiaj zatoki. Może i to nie był dobry pomysł z zaczynaniem głodówki podczas końcówki choroby. Sama nie wiem. Ale przecież głodówka jest również mocno zalecana właśnie przy zwalczaniu wszelkiego typu przeziębień. Więc nie wiem o co chodzi. Myślę, że głód zeżre mi to choróbsko w najbliższym czasie, jednak męczę się z bólem i nie mogę go załagodzić.  


Nadal mam poczucie odrealnienia. Właściwie nie wiem dlaczego. Ucho? Zatoki? Głód? A przecież umysł miał być jasny, świeży, lotny...! Może to chwilowy szok z powodu zaprzestania dostarczania cukru do mózgu. Najpewniej tak. W każdym razie powstał jakiś kryzys i nie czuję się świetnie.



Około 18 już  tak mnie zaczęły boleć zatoki i cała głowa, że zrobiłam sobie inhalacje, stałam nad półgotującym się garem z osoloną wodą z pół godziny. Ale niewiele to pomogło. Chyba dość ryzykownie poleciałam na saunę, tak mi czerep rozsadzało. I co? Postanowiłam siedzieć na samej górze i zaciąga sie gorącym powietrzem. Pomyślałam: albo umrę albo mi to pomoże. I nawet pomogło. Teraz już tylko ćmi

Już teraz po północy. Ssie mnie w brzuchu ha ha!







menzurka
waga: 67,3
wypite: ponad 2l
lewatywa: raz! raz! czyli dwa! :)
samopoczucie: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz